A potem jedziemy przez góry, doliny i przełęcze aż dojeżdżamy do Kulaty czyli miejscowości granicznej przy granicy bułgarsko-greckiej.
I tam czeka na nas Nasta z Sofią (u Nasty w Thessalonikach byliśmy 2 tygodnie podczas naszej długiej podróży, a potem ja byłam jeszcze kilkukrotnie i ona była u mnie w Lublinie) . Przyjechały porannym pociągiem i dalej jedziemy razem w piątkę. Najpierw jedziemy do Monastyru Rożańskiego w południowej części gór Pirin. Jest ślicznie położony – otoczony żółtymi skałami w kształcie stożków znacznie stromszych od piramid.
Wchodzimy na dziedziniec - ten robi na mnie duże wrażenie. Drewniane balkony, podpory, w ponad wszystkim pnący się winogron (takie ogromne zadaszenie z winogron). W środku samej cerkwi dość mrocznie ale ma to swój klimat – mnóstwo szczegółów zarówno we freskach jak i w ikonostasie. Jedziemy dalej do Melnika – to miasteczko pośrodku właśnie takich piaskowcowych piramid. W miasteczku pełno drewnianych stylowych domów, hotelików, pensjonacików, straganów z pamiątkami lub miejscowymi specjałami. Ruszamy dalej – w końcu na północ :)
Zatrzymujemy się w miasteczku Sandanski na zakupy i potem objeżdżamy góry Pirin od zachodu i od północy.