Jako że jest już pod wieczór to jedziemy szukać miejsca do spania. Naszym marzeniem jest dzika plaża i spełnia się ono prawie od razu. Jakieś 30km na południe od Warny zjeżdżamy w dziką drogę która po 10km jest już małą leśną drogą i dojeżdżamy w miejsce gdzie tuż nad brzegiem morza jest malutkie jeziorko. Tuż obok na skarpie nad plażą jest bardzo dużo miejscowych z samochodami i namiotami. Część z nich na plaży pali ogniska (ach przypominają mi się dzikie plaże na Krymie :) ). Rozbijamy namioty, chwilkę rozmawiamy i idziemy spać :)
24 lipca 2009
Bartuś budzi mnie na wschód słońca: otwieram oczka, patrzę przez chwilę, po czym obracam się na drugi bok i śpię jeszcze z pół godzinki :)
A potem pakujemy namiociki, wsiadamy do autka i wracamy na główną drogę.