Jest już szarawo ale po pół minuty hamuje ciężarówka która zabiera nas do Kowna. Na obwodnicy Kowna miejscowi podwożą nas już po ciemku w lepsze miejsce gdzie chwilkę łapiemy ale że jest już 23cia, ciemno i chce nam się spać więc idziemy na drugą stronę drogi i rozbijamy namiocik w wysokiej trawie na łące między krzakami.
2 lipca 2009
Rano jest pochmurno. Na śniadanko nietypowo: lubelski cebularz z kalarepką. Pakujemy się i wychodzimy znów na drogę. Zabieramy się najpierw 100km – i wysiadamy z autka akurat gdy zaczyna się ulewa. Na szczęście zjazd na którym wysiedliśmy ma wiadukt i udaje nam się dobiec pod niego. W ten sposób chronieni przed zmoknięciem pod wiaduktem łapiemy kolejnego stopa.