Z sympatyczna Niemka dostajemy sie na kolejna stacje - to strategiczna stacja - tuz przez granica z Francja. I bardzo duza - to staje duzy procent tranzytu do Hiszpanii. Pytamy kilku kierowcow. W koncu pukamy do jednego hiszpanskiego grzejacego sie przed droga TIRa. Ktos odsuwa zalone, widzimy typowo zaspana hiszpanska morde - macha nam i... spowrotem zasuwa zaslone. Ale jak podchodzimy po kilku minutach jest juz na nogach i gdy pytamy ´Espaniol?´ to odpowiada tylko ze ruszamy za 10min. Tyle ze jest ich dwoch - pakujemy sie do TIRa - jest ciasno. Oni maja duzo rzeczy plus jeszcze nasze duze plecaki. Jedziemy do... Saragossy (300km przed Madrytem).