Może i pusta, ale po chwili jedziemy do Alty :) Rozbijamy się w Alcie tuż przy lotnisku –
20 metrów od ogrodzenia, 80 metrów od pasa startowego. A z drugiej strony 80 metrów od domów.
8 lipca 2009
Wstaję później, Bartuś w międzyczasie zdążył zrobić zakupy i dziś na śniadanko świeży chlebek z masełkiem i pomidorkiem. Wychodzimy na drogę. Przejechało kilka aut i po chwili koło nas hamuje wielki tir. ‘Where are you from?(skąd jesteście?)’-’Poland’-’No to dzień dobry’ :) Jedziemy z przesympatycznym Polakiem który pracuje w szweckiej firmie i zmierza na południe. Jem cieplutką zupkę, ładujemy telefony i baterie, korzystamy
z internetu bezprzewodowego. Jedziemy na południe E6tką. Przemieszczamy się od jednego fiordu do drugiego podziwiając je z poziomu morza lub z górek na które co chwila wspina się nasza ciężarówka. Koło południa się wypogodziło i przez resztę dnia towarzyszy nam śliczna słoneczna pogoda – temperatura skoczyła na kilkanaście stopni więc w końcu zdjęliśmy kurtki. Dookoła pięknie ośnieżone góry – niektóre z lodowcami. Dojeżdżamy
z naszym kierowcą do miejsca 80km przez Narvikiem. Kupujemy pomidorki i łapiemy stopa dalej. Zatrzymuje się para jadąca właśnie na Lofoty – świetni ludzie z Tromso. Jadąc widzimy Narvik po drugiej stronie zatoki.