W Tel Avivie przesiadamy sie na autobus do Modinu. Tam podjezdzaja po nas Ofer i Inbal ktorych poznalismy na spotkaniu Couchsurfingu w Jerozolimie i zabieraja nas do swojego domu - 10km na polonoc juz na terytorium Palestynskim. Mieszkaja w skupisku 200 domow na gorze - dookola jest mnostwo innych gor - krajobraz wyglada bajecznie :)
Kiedy jezdzimy autobusami i chodzimy po ulicach uderzajaca jest ilosc zolnierzy dookola (w tym kobiet). Tutaj do armii idzie sie przed studiami na 3 lata (obowiazkowo dla kobiet i mezczyzn) i przez te 3 lata caly czas chodzi sie wszedzie w mundurze i z karabinem. Te karabiny sa zapewne niewygodne - latwo o nie zahaczyc plecakiem Język Kraj jest gotowy na wszelkie wojny w kazdej chwili. Przed wejscim do cent handlowych stacji kolejowych, autobusowych, barow, restauracji stoja ochroniarze i za kazdym razem sprawdzaja wszystkim czy w plecakach i torebkach nie maja broni. W przypadku naszych gigantow kilka razy skonczylo sie na pokazaniu paszportow - chyba nasze obywatelsto i wyglad pozwalaja zaufac ze ni mamy broni. Tak czy inaczej te kontrole sa na dluzsza mete bardzo uciazliwe a jakby ktos chcil to i tak by w wiele miejsc mogl wniesc bron.
W domku naszych znajomych dostajemy swoj pokoik, siadamy na pogawedke i niedlugo bedzie obiadokolacja :)
Okazalo sie ze nasz pokoik to bunkier :D Teraz w Izraelu kazdy dom ktory buduja musi miec jeden pokoj - bunkier: szczegolnie grube sciany, specjalne drzwi i okna :) I jak cos sie dzieje to ludzie bunkruja sie w tym pokoju.
Zjadamy obiadokolacje, a potem gramy w takie dziwne karty (troche podobne do uno).
16.02.2008
Sniadanko i ruszamy na wycieczke. Ofer i Inbal zabieraja nas w kilka slicznych miejsc: monastyr, piekny las z bogata wojenna historia i jaskinia - jedyna w Izraelu ze stalaktytami i stalagmitami. Ciezko mi bylo sie przezwyczaic do temperatury w srodku - jest stala i wynosi 23 stopnie przez caly rok.
Potem zapraszaja nas na pyszniutki obiadek w arabskiej osadzie - objadamy sie humusem i falaflem :) I pyszny deserek z miejscowym spacjalem - czyms w rodzaju slodkiego pomaranczowego ciasta :)
Po obiadku jedizmey do domku troszke odpoczac i wieczorkiem ruszamy razem do Julie.