11.12.2007
Rano jemy sniadanko i ruszamy na stopa do Jajce - 40km od Zelenkovca. To miejsce ponoc kandyduje do UNESCO - tyle ze wlasnie jest w stadium przebudowy... Wodospad - glowna atrakcja jest rzeczywiscie sliczny. Teren nad wodospadem jest przebudowywany (moze chca dostosowac wodospad do norm unijnych he, he) - chyba chca postawic jakis hotel na srodku lazurowej rzeki (rzeka Pliva). Idziemy w gore starowki - dobrze zachowane mury, baszty, bramy. Na gorze forteca - tyle ze zamknieta. Schodzimy wiec na dol i znajdujemy kafejke int :-)
Kafejka, zakupy i... kupujemy Magdzie nastepne 2 swinki (tym razem mniejsze). No tak - probujemy ja wyciagnac na sylwestra.
Na kilka stopow wracamy do Zelenkovca. Wieczorkiem rozmawiamy z Borem - pytamy czy mozemy w czyms mu pomoc.
12.12.2007
Tego dnia pomagamy troszke Boro. Przygotowuje on (a wlasciwie odremontowuje) jeden z pokoi dla gosci (bo ma miec ich wiecej na sylwestra).
Tak wiec np. wynosimy stare meble i dywany (z grzybem od dolu), przesiewamy piasek, a Boro robi z niego zaprawe. Poza tym Bartus rabie drewno i wozimy je taczkami (bo zaczyna intensywnie padac snieg i trzeba czesc porabanego schowac pod dach).
Wieczorkiem Boro przegrywa mi jakies 120 utworkow balkanskiej muzyki.
13.12.2007
Tego dnia ruszamy sie w koncu z naszej chatki w gorach bo jeszcze troche i zupelnei sie tu zasiedzimy...
Od rana pada snieg. Ziiiimnooo. Przez 3km idziemy na piechote - ruch malutki i nic sie nie zatrzymuje - snieg uderza mi o policzki - brrrrr... ale jak pieknie - swierki cale bialutkie :-)
W koncu pan podwozi nas do glownej drogi. Dostajemy jabluszka - choc na zewnatrz jest tak zimno ze ciezko je jesc :-)
Czekamy i czekamy na stopa - malutki ruch. W koncu gdy juz stopy przymarzaja mi do ziemi zabiera nas ciezarowka - niestety nie ogrzewana... ale grunt ze w srodku nie wieje...
Jedziemy jakies 60km do Petrovaca. A tam... puuuusto - nic nie jedzie - jedno auto na 10min. I to ma byc glowna krajowa droga. W Bosni wogole jest malutki ruch samochodowy - glowne drogi sa czesto bardzo puste.