W Mrkonic Grad desycy jest juz bardzo zimny, jestesmy juz mocno zmoknieci - musze miec niezla mine bo jak widzi mnie przejezdzajacy kierowca (jeszcze nie machalam bo dochodzilismy dopiero na wylotowke) to pyta sie czy nas nie zabrac - w dodatku podwozi nas 4 km dalej do samego Zelenkovca (czyli na miejsce, tak Boro nazwal swoje miejsce). Po drodze przestaje padac deszcz, a wlasciwie przemienia sie w snieg :-) Idziemy wsrod padajacych duzych platkow sniegu. Miejsce jest magiczne - wokol gory, mijamy wodospadziki, chatki, lawecyki wsrode drzew.
Po prawerj wsrod dryew sa dwie chatki dla turystow. a dalej za kamiennym mostkiem chata stanowiaca centrum tego miejsca. Jest cala rewniana, o niestandardowym ksytalcie przypominajacym bardyiej skandynawski kosciolek. Wchodzimy do srodka.
W srodku wita nas Boro (taki stylowy gospodarz z czarno siwa broda w kapeluszu i plaszczu). Przedstawia nam Kiczu - swojego barmana. Oboje sa artystami - maluja obrazy. Cala chalupa jest bardzo klimatyczna, drewniana. Na scianach obrazy, rozna drewniane drobiazgi lub stare akcesoria domowe. Jest tez gitara :-) I jest super kominek (przy ktorym potem spedzilam wiele czasu). Siadamy, grzejemy i suszymy sie przy kominku, zachwycamy sie miejscem. Dookola caly teren pelen jest drewnianych mostkow, domkow poukrywanych w drzewach, potoczkow, zrodelek, wodospadzikow, miejsc do siedzenia w cieple, pogodne dni. Wszystko posrod osniezonych swierkow. Takie miejsce z bajki :-)
Dostajemy pokoik na poddaszu, a wlasciwie to takie miejsce z materacami zamiast podlogi. i malutkie okienko z widokiem na potoczek i osniezone choinki. Wieczorem jedziemy z Borem do sklepu i potem robimy sobie kolacje na cieplo :-)
9.12.2007
Rano wstajemy, Bartek rabie drewno do kominka na rozgrzewke (ja rozgrzewam sie przy kominku :-P). Jemy sniadanko i idziemy na spacerek po okolicy - wchodzimy sobie na pobliska przelecz - cala osniezona lecz jest to bardzo mokry snieg - wracam w mokrych butkach. Po poludniu Boro zabiera nas do zrodel rzeki Sana. Jest to sliczny teren w gorach 20km dalej ktorym Boro sie opiekuje. Glowne zrodlo to ogromne wywierzysko - duze ilosci wody wyplywaja z wysokich skal. Obok sa inne miejsca: pelne lazurowej, czysciutkiej wody, wodospadzikow :-) bajeczka. Wracamy juz po zmroku, po drodze robiac sobie nocny popas na polance z widokiem na gory.
Wieczorkiem gotujemy makaron z sosem :-)
10.12.2007
Dzis dzien byczenia sie :-) Glownie dla mnie bo Bartus duzuo czasu spedza przy siekierze rabiac drewno. Troszke gram na gitarze, grzeje sie przy kominku, rozmawiamy - taki fajny dzien :-)