31.07.2007
Wstalismy sobie na spokojnie - pogoda sliczna wiec dosuszamy pranie i przepakowujemy autko. Ruszamy na polnoc. Jedziemy droga E6 do Hamar.
Tam idziemy do biura pracy NAV i pokazuja nam fajna stronke gdzie sa oferty pracy. Niestety po norwesku. Daja nam adresik do prywatnej firmy zajmujacej sie zajmujacej sie znajdowaniem pracownikow. Idziemy tam, wypelniamy formularze i jedziemy do Elverum. I tu szukamy robotki. Udaje sie. Znajdujemy domek do pomalowania. Bartus wycenia go i umawiamy sie na pojutrze na poczatek malowania. Jadac dalejspotykamy grupe - 4 autka Polakow - szef grupy to Roman - slynny w calej okolicy. Mowi nam ze mozemy znalezc robotke u "Bankruta" na farmie 500m dalej. Jedziemy na farme i rzeczywiscie. Z Thorudem umawiamy sie na pracke na nastepny dzien - tyle ze stawke ma bardzo niska - 32zl na godzine a jak dotad pracowalismy za okolo 50zl. Ale przystajemy bo i tak mamy wolny dzien.
Jedziemy do Leiva - to znajomy, ktoremu Bartek rok temu malowal stodole. Tam stacjonuje ekipka Patryka. Okazuje sie ze jest tu w tym roku caly polski oboz
- z nami jest 8 osob. Zajety jest 3 osobowy domek i przyczepa campingowa, ktora przyjechala ekipa. My rozbijamy namiocik na poddaszu stodoly. Bardzo tam klimatycznie. I w koncu internet bezprzewodowy. Logujemy sie do sieci o nazwie "niemaproblemu" i sprawdzamy poczte. Tu jest znacznie zimniej niz 100km na poludnie. Wieczorami jest zimno nawet w swetrze - w sumie jest to ponoc najzimniejsze lato w Norwegii od 26 lat.
1.08.2007
Wstajemy, sniadanko i na farme. Pierwsza robotka to "pick up stones" czyli wybieranie z ziemi kamieni. Dostajemy solidne rekawice i robotka rusza. Mamy ogromne pole i wrzucamy kamienie na traktor. Wieksze glazy wykopuje sie drugim, duzym traktorem. Potem przerwa obiadowa - zostajemy poczestowani przepysznym obiadem - ryz z fasolka, kanapki z serem, miod domowej roboty, przecier z jabluszek... Najedzeni ruszamy do drugiej pracy - wyrywanie chwastow z porzeczek - dominuja maliny i pokrzywy. Po 5 godzinach robotki szef mowi ze na dzis wystarczy. Wracamy do naszego "polskiego obozu".
2.08.2007
Dzis pierwszy dzien malowania domku. Kolor bezowy. Jako ze jest zimno to czestuja nas...lodami :) Nasz pracodawca o imieniu Ola (czyt.Ula, tak to facet) pracuje na codzien na ciezkim sprzecie w lesie i scina drzewa czyms co wyglada jak ogromna koparka. Po 11 godzinkach malowania wracamy do Hernes.
3.08.2007
Drugi dzien malowania.
4.08.2007
Trzeci dzien malowania - jestem bezowa po lokcie i bezowe mam wlosy.
Gdy wracamy do Hernes okazuje sie ze Patryk z ekipka maja 2 dni wolnego i ruszaja w gorki. W zwiazku z czym chca pozyczyc od nas namiot. I w ten sposob kolejna nocke spedzamy w mieszkalnej przyczepie campingowej.
5.08.2007
Czwarty i ostatni dom malowania domu - bez is all around :) Konczymy poznym wieczorkiem i umawiamy sie na kolejny dzien gdyz nasz pracodawca ma dla nas
kolejna robotke.
6.08.2007
O 11tej umawiamy sie pod domem Ola. Wczesniej kupujemy norweski numer telefonu. Razem z Ola jedziemy do jego domku w lesie. Tylko ze on ma terenowke, a my citroena z niskim zawieszeniem w dodatku mocno zaladowanego. Jedziemy lesnymi drogami. Jego domek jest 16km od asfaltu w srodku lasu przy ogromnej polanie.
Wyceniamy domek i tam zostajemy - mozemy mieszkac przez te dni w srodku - mamy kuchnie, pokoik z kominkiem i sypialnie z materacami. Wokol cisza, spokoj, zielonosc.
7.08.2007
Troszki sie rano wysypiam, a potem do robotki. Malujemy na czrwono i bialo. Wieczorkiem jedziemy spowrotem do Hernes gdyz rano ma dojechac Magda (moja
siostra) i Radek. Idizemy spac z komorka tuz obok.
8.08.2007
Okazalo sie ze Radek musial sie przespac od1szej do 9tej wiec beda duzo pozniej. Zjedlismy sniadanko i ogladalismy fotki z Fagaraszy. O 16tej wyjechalismy po nich na Statoila. Razem pojechalismy do Leiva. Rozmawiamy, pokazujemy okolice, ja ide na krotki spacerek z Magdusia. Potem pomagam Radkowi rozbic namiot na strychu kolo naszego. Magdusia z Bartkiem robia obiadek. Wieczorkiem cala ekipka ruszamy nad pobliskie jeziorko Bergesjoen. Wiekszosc sie kapie, a potem ognisko, gitarka i piwka ktorych Radek przywiozl 48 (formalnie mozna 4 na osobe).
9.08.2007
Na sniadanko pyszne pomidorki i ogoreczki rodem z Polski ktore przywiozla Magdusia. Wsiadamy w autko, jedziemy nad jeziorko sie wykapac i zobaczyc czy wczorajsze
ziemniacki sie spalily i do pracki - wracamy do naszego lasu. Malujemy do nocki, kolo 23ciej malujemy okolice osiego gniazda w scianie (osy w nocy nie wylatuja).
10.08.2007
Malujemy dalej - do poznego wieczorka, a potem przy swieczuszkach gramy sobie na gitarze.
11.08.2007
Po sniadanku konczymy malowanie. O 12tej przyjezdza Ola i okazuje sie ze ma dla nas kolejna robotke - pomalowanie drugi raz szopy i jednego pomieszczenia wewnatrz domku (byl rozowy a Ola nie lubi rozu). Konczac malowac poddasze szopy pomalowalam sobie wlosy na czerwono. No i bylo mycie wlosow w rozpuszczalniku
o wdziecznej nazwie "White Spirit". Niesamowicie piekla mnie po tym glowa - na szczescie Bartus przygotowal mi szybka, ciepla kapiel i lagodny szamponik.
Wracajac szukalismy robotki - i znalezlismy u cudownych ludziskow - z 10km od kwaterki u Leiva. Tez malowanko - tym razem umowilismy sie na prace na godziny.
Margrethe i Jan ciesza sie bardzo ze pomalujemy im to bo sami nie maja czasu i juz mysleli ze ich z tym zima zastanie. I dostalam od Jana losie poroze dla mamy :)
Tak wiec w radosnym nastroju ruszylismy do ekipki i razem pojechalismy do Elverum, gdzie wlasnie byla muzyczna impreza.
12.08.2007
Wyjatkowo moge wstac o... 14tej :) Mielismy dzis pracowac u Leiva (malowac okienka) ale okazalo sie ze wczesniej chce on jeszcze troszke posprzatac wiec mamy dzien wolny. Spacerek po okolicy, czytanie ksiazeczek, rozmowy :)
13.08.2007
Rano pojechalismy na zakupy do Elverum a potem do Ola po farby. Okazalo sie ze Ola wynajal wlasnie komus swoj domek w lesie i ten ktos ma to pomalowac za mniejszy czynsz. Tak wiec pojechalismy tylko do chatki po nasze rzeczy. Zrobilismy tez sobie spacerek po okolicy. Po poludniu 3 godziny szukalismy robotki, a na koniec dnia pojechalismy do margrethe i Jana - na poczatek zawiezli nas do ich wujka ktory tez ma dom do pomalowania. A potem zaprosili na herbatke i ciasteczka i na koniec zabrali na przejazdzke po okolicy celem zobaczenia losi. Udalo sie zobaczyc klepe i 2 losiatka :) Rozbilismy wieczorkiem namiocik obok ich domku i poszlismy spac.
14.08.2007
Wstajemy, sniadanko i do robotki :) Najpierw przenoszenie taczkami drewna - a potem malowanie barierek - czesc 1sza z 3 czyli podklad w kolorach bialy, pomaranczowy i szary. I caly dzien malujemy. Wieczorkiem przyjezdza do nas moja siostra i bawi sie z pieskiem a potem gadamy w autku. Kolo polnocy przyjezdza po nia Patryk z ekipka i wracaja do Leiva, a my idziemy spac.
15.08.2007
Od rana pada deszcz. Z malowania wiec nici. Spie wiec do 10tej, a pozniej robimy inna robotke ktora mamy - wrzucanie drewna do siatkowych pojemnikow i mycie woda z mydlem scian ktore mamy potem malowac. Pojechalismy do Leiva i z Magdusia pojechalismy do Elverum do sklepu. Wrocilismy do siebie i caly wieczorek spedzilismy z Margrethe. Poczestowala nas dobrymi rzeczami, ja pogralam na gitarce, pogadalismy - i kolo polnocy poszlismy spac.
16.08.2007
Nad ranem przestalo padac. Po sniadanku raz jeszcze umylismy sciany, a potem pojechalismy do wujka. Nie bylo go w domu ale ze zostawil skrobaczki to rozpoczelismy skrobanie desek i okien. Przyjechal kolo 16tej i rozpoczelismy malowanie. Przemalowujemy domek z brazu na czerwien i okana z drzwiami malujemy na bialo. Starszy pan opiekuje sie nami i pomaga jak moze. Wieczorkiem konczymy i wracamy do namiociku.
17.08.2007
Kolejny dzien malowania. Domek coraz bardziej czerwony. Malujemy caly dzien. Wieczorkiem Bartus konczy a ja jade do Margrethe i Jana i maluje podklad
pod farbe. Przed snem mamy przygody ze szczeniakiem Aoto, ktory podgryza nam spodnie i skacze na namiot. W koncu Jan go zabiera a my zasypiamy.
18.08.2007
Dalej malujemy u wujka. Domek prawie konczymy - zostalo robotki na kilka godzin.
19.08.2007
Dzielimy sie robotka. Bartus konczy dom wujka, a ja maluje dalej podkladem u Margrethe i Jana. Po skonczeniu jedziemy do Leiva jako że ponoc Magde prowadzaca w nocy bez prawka zatrzymala policja. Byl z nia tylko Patryk ktory tez nie mial prawka i tez potem prowadzil. I w poniedzialek maja sie zglosic na komisariat pokazac prawko Patryka (ktorego ten nie ma). Tak wiec u Leiva duze zamieszanie - ekipa zmienia lokum. Radek rusza w gory, Magdusia zostaje z Patrykiem i ekipka. A my pakujemy wszystkie rzeczy do autka (losie poroze rowniez) i jedziemy na nocke nad jeziorko.
20.08.2007
Wstaje dosc pozno. Sniadanko/obiadek i ruszamy poszukac pracki. Bartus szuka domow gdzie rok temu mowili ze beda malowac za rok. Doejzdzamy tak do Reny, po drodze zajezdzamy nad sliczne srodlesne jeziorko. Wracamy do Elverum. Zajezdzamy jeszcze do Ola, ktory daje nam namiary na swojego kolege, ktory byc moze bedzie potrzebowal kogos do pracy. Kolo 21szej spotykamy sie na Statoilu w Elverum z ekipka z przyczepy, ja rozmawiam sobie z Magdusia. okazalo sie ze udalo sie im wyjsc z opresji bez policyjnego mandatu :) Jedziemy nad jeziorko i tam rozbijamy namiocik.
21.08.2007
Wstajemy wcześnie bo jest cieplutko w namiocie. Przenosimy sie w inne miejsce bo tam gdzie spaliśmy przyjechała wycieczka dzieciaczków. Czytamy sobie książeczki i odpoczywamy. Potem jedziemy do Elverum do znajomego Ola, ale go nie zastajemy. Robimy zakupy, po drodze wchodzimy na tutejszą skocznię i podjeżdżamy nad jeziorko w Elverum. I do lasu na obiadek - Bartuś smaży pyszne placki ziemniaczane. I dalej szukamy robotki - do wieczorka. Na nockę jedziemy nad jezioro Rokosjoen. Jedziemy przez las płatną drogą w poszukiwaniu łosi (jest zmrok). znajdujemy jednak tylko krowy i owce pasące się w lesie. Szukamy miejsca nad jeziorkiem ale jako że ciężko znaleźć to śpimy jakieś 300m od brzegu.
22.08.2007
Jako że na 8mą mamy być w Elverum to wstajemy raniutko - herbatkę piję nad jeziorkiem oświetlonym cieplutkim porannym słoneczkiem i ruszamy. Spotykamy się ze znajomym Ola o imieniu Ivar. Umawiamy się na 10tą aby załatwić nam pozwolenia na pracę jako że będziemy pracować dla firmy. W międzyczasie jemy śniadanko nad jeziorkiem w Elverum. O 10tej jedziemy z Ivarem na policję załatwić nam pozwolenie na pracę. Wypełniamy formularze, dołączmy zdjęcia i umawiamy się z Ivarem następnego dnia na 8mą rano. A sami jedziemy sobie nad jeziorko. Po południu jedziemy do Magdusi i chłopaków którzy malują blisko Leiva. A potem ruszamy do Jana i Margrethe aby skończyć malować basem, a przy okazji skorzystać z internetu i podładować komórki. Wieczorkiem spotykamy się z Margrethe, chwilkę rozmawiamy i ruszamy nad jeziorko. Tam rozbijamy namiocik i idziemy spać :)
23.08.2007
Wstajemy o 6tej i podziwiamy jeziorko o poranku bez wiatru, pełne delikatnego słoneczka i szarej mgły. Jest bardzo chłodno - jemy sniadanko i ruszamy
do Elverum. Tam spotykamy się z Ivarem i jedziemy po farby, pędzle itp. A później do lasu. W lesie należącym do firmy jest dużo chatek do wynajęcia i dostajemy jedną z nich do pomalowania. Chatka leży nad potokiem i w czasie gdy ją malujemy możemy w niej mieszkać :) No więc zaczynamy malowanie. Malujemy do zmroku, a potem jedziemy nad pobliskie jeziorko w poszukiwaniu łosi i zasięgu :) Okazuje się że malowanie dla Jana i Margrethe odkładamy bo znów nie ma farby. Dlatego zostajemy na razie w naszym domku w środku lasu.
24.08.2007
Od rana malujemy. Okan i daszki na biało, ściany na czerwono. Po południu przyjeżdża Ivar, dowozi nam farbę i mówi abyśmy jeszcze posprzątali w chatce. I przywozi nam wydane już pozwolenia na pracę. Pracujemy do wieczorka.
25.08.2007
Od raniutka malujemy i przygotowujemy do malowania stojącą obok szopę. Wieczorkiem po pracce siedzimy sobie przy świeczuszkach.
26.08.2007
Cały dzień malujemy a wieczorkiem odkrywamy kolejne piękne miejsca w leśnej okolicy pełnej jeziorek :)
27.08.2007
Dalej malujemy. Po południu przyjechał Ivar i przywiózł nam kosiarkę. mamy wykosić cały teren dookoła gdy skończymy malować. Pojechaliśmy do Elverum na zakupy. Potem do Leiva, do Jana i Margrethe i do naszej ekipki. W końcu zboże u Leiva na które czekamy odkąd przyjechaliśmy do Elverum jest gotowe do ścinania.Tak więc umawiamy się z Leivem na następny dzień na 16tą o ile nie będzie padać. Oglądamy fotki Radka z norweskich górek (Radek własnie wrócił stamtąd) i wracamy do lasu.
28.08.2007
Od rana malujemy dalej w lesie.O 15tej kończymy i jedziemy na Statoila do hernes bo tam czeka na nas Magdusia, która nie wróciła jednak z Radkiem do Polski ale zostaje i będzie z nami kończyć inne pracki. Razem ruszamy do Leiva. Najpierw skrobiemy i myjemy okienka na werandzie u Leiva, a potem zaczynamy "Corn-project". Idzie nam to bardzo powoli. Ścinamy owies, wiążemy w takie ładne snopki na święta i ucinamy dół siekierą. Mamy 2 korony od snopka.
29.08.2007
Wstaliśmy o 6tej i zabraliśmy się za "Corn-project". Szło nam to bardzo powoli. Więc w sumie wychodziło po jakieś 20zł na godzinę. Tak więc odpuściliśmy sobie tą robotkę. Magdusi zostawiliśmy malowanie okienek u Leiva, a sami wróciliśmy do naszego domku w lesie.Bartuś rozpalil w piecu i wyciągnęliśmy wieczorkiem gitarkę.
30.08.2007
Najdłuższy dzień robotki w Torpsadze. Mamy plan skończyć jutro rano. Jak się ściemniło to przy świeczkach czyścimy domek w środku. Kończymy już po północy.
31.08.2007
Bartuś wstaje o 5tej, ja o 6tej i o 9tej kończymy sprzątanie domku. Jedziemy do Elverum, spotykamy się z Ivarem i umawiamy się o 16tej na Statoilu w Hernes. Robimy zakupy, jedziemy do Leiva, a potem do Jana i Margrethe. Bartuś jedzie po Magdusię i malujemy we trójeczkę. O 16tej spotykamy się z Ivarem i jedziemy do kolejnego miejsca w okolicy zwanej Gravberget. Mamy do pomalowania mały domek i strzelnicę. Wieczorkiem wracamy do malowania z Magdusią, a po pracy Margrethe przygotowuje nam małe jedzonko i rozmawiamy do późnej nocy. Tej nocy śpimy w domku u Margrethe.
1.09.2007
Rano wstajemy, śniadanko i do malowania. Bartuś maluje najtrudniejszą ścianę robiąc specjalne konstrukcje. Kończymy o zmroku. Siedzimy przy herbatce i kanapeczkach z serkiemu Margrethe.
2.09.2007
Wstaliśmy rano - Bartuś odwiózł Magdusię do Leiva - internet, śniadanko i po pożegnaniu z Margrethe ruszyliśmy do Gravberget. Zaczęliśmy malować strzelnicę.
Mamy ją pomalować zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Na noc pojechaliśmy do domku jakieś 2km dalej który mamy malować jak skończymy strzelnicę - nazywa się
Haldammen. Tu luksusik - prąd, łazienka, kuchnia z wyposażeniem, klimatyczne lampki. Dom stoi nad samym jeziorem - takim troszki zabagnionym - może będą tu łosie :D
3-6.09.2007
Malujemy strzelnicę całymi dniami a wieczorki spędzamy w naszym dużym domu nad jeziorem.
7.09.2007
Zaczynamy malować Haldammen czyli dom w którym mieszkamy. Dom ma bardzo dużo szczegółów - zaczynamy od okien, drzwi i daszków na biało.
8.09.2007
Ja maluję okna, Bartuś daszki - a w tle muzyka z laptopa bo w końcu mamy prąd :)
9.09.2007
Malujemy do wieczorka a na noc jedziemy do Hernes - żegnamy się z Leivem i bieżemy stamtąd rzeczy zostawione przez Magdusię która w międzyczasie wróciła stopem
do Polski. Jedziemy też na pożegnalny wieczorek do Margrethe - żegnamy się, wymieniamy adresami. I na noc jedziemy nad nasze jeziorko Bergesjoen :)
10.09.2007
Jedziemy na zakupy do Elverum a potem wracamy do Gravberget. I malujemy do wieczorka.
11.09.2007
Malujemy cały dzień.
12.09.2007
Znów malujemy cały dzień. Przyjeżdża Ivar i umawiamy się z nim na następny dzień na 20tą w Elverum.
13-14.09.2007
Wstajemy i od rana malujemy. Potem sprzątanie i zamykamy Haldammen. Jedziemy w pobliskie miejsca pożegnać się z jeziorkiem i ruszamy do Elverum. Spotykamy się w biurze z Ivarem i rozliczamy z pracki. Robimy zakupy i jedziemy do Ola podziękowac za znalezienie pracki u Ivara. Internecik i w drogę.