Gosia:
Jacek odwiozl nas na lotnisko w Auckland, wsiedlismy w samolot i przylecielismy do Sydney :) Na lotnisku Bartus zjada ostatnie orzechy jako ze nie mozna wwozic orzechow (takich nie pakowanych ze sklepu, a mysmy kupili od farmera) do Australii. Wszystkie odprawy przechodz banalnie latwo - jak gosc co ma nas sprawdzac zobczyl ze zaznaczylismy ze mamy wszystko co maja sprawdzac (namiot, jedzenie, buty trekingowe itp) to tylko zmeczony przekazal nas do sprawdzenia innemu gosciowi :) Nie pytali nas prawie o nic (zwykle pytaja gdzie jedziemy, adresy, ile mamy pieniedy). I juz po chwili wsiadamy w autobus do Bondai Junction. Autobus jest stosunkowo tani (5,1$ czyli okolo 12zl - w Auckland z centrum na lotnisko trzeba zaplacic 16$ czyli okolo 32zl). Jedziemy ponad godzine i juz po chwili pukamy do drzwi Remika. Remik jest Polakiem ktory mieszka tu od lat. Rozmawiamy sobie, Remik opowida nam o wielu interesujacych rzeczach. I okazuje sie ze wspollokatorem Remika jest rowniez Polak - Daniel ktory dopiero co wyjechal z Nowej Zelandii i z ktorym Bartus mailowal w sprawie zostawienia mu ksiazek! Tak wiec poznajemy sie tutaj w Australii.
Bartek:
In the morning I go to fligh centre, fill some forms to change my flight and Jacek gives us a lift to the airport :) I live Jacek 1kg of Macademia nuts, which I bought to take to Poland (I was supposed to have my bag transfered from plane to plane). However, to Australia, you cannot bring raw nuts :(
Time for Australia :)
We land in Sydney. We take a bus to our host and we spend evening talking together. What a surprise: flatmate of our host is a guy with whom I was supposed to meet in NZ, but he left to Australia few days before we get to Wellington... :)
19.03.2010
Gosia:
Rano wybieramy sie Danielem na plaze Bondai - najslynniejsza plaza w Sydney - dla nas to zwykla plaza w miescie ale tu to jest takie slynne 'cool' miejsce :) A potem idziemy na wspaniale owocowe zakupy - tu jest znacznie wiecej owocow niz w Nowej Zelandii. Wracamy do domku i jemy sniadano. Remik przygotowuje pyszny owocowy koktail (zmiksowane rozne owoce). A potem jedziemy z Daniem do centrum. Przez ulice z wielkimi drapaczami chmur pocieramy na wybrzeze i ogladamy slynna opere i most. A potem przez ogrod botaniczny wracamy. Kolejny owocowy koktail, pozegnanie z chlopakami i pociagiem wyjezdzamy z Sydney.
Bartek:
In the morning we go to see famous Bondi Beach, most famous in Sydney, which is pretty close to our host. Well, nice beach as for the city, but we are not amazed after seeing many remote beaches in north of New Zealand :) On the way back we make big fruit shopping and make a breakfest :) We go after with Daniel to the city, just for a little walk, Gosie wants to see famous Sydney Opera, we go back through botanical garden. What made a big impression on me was to see thousands of flying foxes on the trees (largest in the world bats of genus Pteropus) :) It's much to hot for me in the sun, I'm dreaming of my beloved winter and frost... :) We go back, make again some smoothies (fresh fruit juice :)), talk a bit, pack up and leave