Gosia:
Doplywamy :) Oczywiscie na przekor wszystkim autobusikom do centrum zasuwamy na piechote. W centrum chwilka odpoczynku i kolejne 2-3km i jestesmy w domu u Andrew. Poznalismy go 2 lata temu w Londynie. Andrew i Tony, dwaj Nowozelandczycy mieszkali sobie przez jakis czas w Londynie i goscili szalone tlumy couchsurferow (jak my bylismy to bylo cos miedzy 10 a 20 osob). A mysmy wtedy wlasnie lecieli z Wysp Kanaryjskich na Bliski Wschod i tam mielismy przesiadke. A przy okazji chcialam zobaczyc Londyn. Wymienilismy potem pare maili, pisalismy im ze byli dla nas inspiracja do stworzenia naszego CS Flat w Krakowie. No i jak teraz wybieralismy sie tutaj to czemu by sie znow nie spotkac :) Andrew mieszka z 2 wspollokatorow i swoja dziewczyna. Pracuje w firmie IT. A w wolnym czasie wloczy sie po gorach Nowej Zelandii. Siedzimy, rozmawiamy, wspominamy. Juz w Londynie Andrew opowiadal nam historie ze jak byl w Polsce to jacys ludzie zabrali go do chatki w Ropiance - bylismy bardzo milo zaskoczeni jako ze nie jest to bardzo popularne miejsce dla turystow z zagranicy. Teraz jak Andrew zobaczyl Wgorka to rozpoznal logo 'W gorach jest wszystko co kocham' (i umial wymowic to po polsku i przetlumaczyc co to znaczy) i powiedzial ze ma fotke z takiego plakatu bo mu ludzie o tym projekcie w chatce opowiadali. Patrze a to wlasnie ten plakat na ktorym jest zrobione przeze mnie zdjecie z Bieszczadow - jaki ten swiat jest maly :)
Andrew jest kochany bo zamawia mi aparat i placi swoja (nowozelandzka) karta kredytowa, a ja mu tylko oddaje gotowke. Jak dobrze pojdzie to bede go miec jutro rano :)
Robimy pranie, mamy do woli internetu wiec pewnie uzupelnie wszystkie zdjecia :)
Bartek:
We go to our host Andrew (we knew him from London, where he hosted us 2 years ago) and the evening spend with them :) Andrew helps Gosia's buying photo camera (which was broken 2 weeks ago) - we need his address and credit card (and we give him cash back), and hopefully in 2 days we will have it :)
24.02.2010
Gosia: Wysypiam sie, idziemy na zakupy, potem wypasne sniadanko - zycie jest piekne :)
A potem spacerek po sklepach (szukam sobie juz od dluzszego czasu lnianych spodni), a Bartek jedzie do miasta - szukal juz wczesniej Polakow w Nowej Zelandii ktorym moglby oddac ksiazki ktore wzial do czytania do samolotu (jakies 2kg do oddania) i wlasnie przez couchsurfing w Wellingtonie znalazl jedna osobe ktora chetnie ksiazki przyjmie :) A ja siedzie teraz na internecie i wrzucam zdjecia :)
Bartek:
Again day for the city things. Gosia looks for new trousers, uploads photos, updates blog. I go to city to leave 9 books behind. I found through CS few Poles in NZ, and asked them if they want few books. Surprisingly, I got 5 positive replies so I decided to leave the books here. Yuppi! 2kg less! In the evening we plan a bit and decide where we want to go - we have 3 weeks left.
________________________________________________________________________
Update 26 Feb Gosia
Wybieramy sie na 3-4 dniowy splyw rzeka plynaca przez tropikalny las :) A potem prosto zdobywamy wulkan, a potem jest szansa ze bedzie internet i napiszemy cos wiecej :) Ale ogolnie zapewne najnowsze wiesci zapewne najwczesniej za 5-6 dni :)
Bartek:
We go canoeing on Whanganui river for next few days, and then hiking in Tongariro, so next news will come not sooner than in 5-6 days