21.12.2007
Rano wstajemy, sniadanko, internet.
Po sniadanku ruszamy do miasta. Jest tak cieplutko ze chodzi sie bez kurtki. Jest tutaj zamek na skarpie i zaraz za zamkiem jest ogromna przepasc - cos w rodzaju kanionu - jakies 100m na 250m gleboki. Nazywa sie to Pazinska Jama. Dnem plynie rzeka ktora niknie pod miastem - taki ponor. I ponoc jak sie pojdzie dalej (ale to ze sprzetem trzeba) to jest podziemne jezioro. Schodzimy na dol do samej rzeki i temperatura jest tu zupelnie inna - sa nawet lodospady. Miejsce bardzo fajne zwlaszcza ze widze cos takiego po raz pierwszy. Wracamy do miasta, robimy zakupy (nowy prosiaczek zakupiny dla Magdy). Potem jemy obiad z Jane i jej rodzinka i ruszamy na wylotowke.