Kolo 20tej juz na Chyznym. Tam prawie pusto ale znajdujemy kogos kto ma blachy jakby z Myslenic ale okazuje sie ze to Wegier ktory jedzie do Kielc do swojej dziewczyny Polski. Lepiej trafic nie moglismy - stop do Kakowa i to przewozacy nas przez miasto. Chcial jechac obwodnica ale Bartus przepilotowal go przez centrum co o tej porze bylo znacznie szybsze. Wsiadamy w miejski autobus, przejezdzamy 3 przystanki i jestesmy juz u Magdy (siostry Ani) ktora wspaniale nas przyjmuje. Rozmawiamy do pozna w nocy.
1.03.2008
Czas powrotu do domkow. Jedziemy do centrum i stamtad Bartus ma autobus do Lodzi a ja wsiadam w busa na Wieliczke. Caly dzien pada i w dodatku zaczyna sie ten huragan co idzie przez cala Europe. Brrrr - zimno, odwyklam od takich temperatur. Na dwa stopy do Rzeszowa, na 3 do Lublina. Nie brakuej mi rzynajmniej tematow do rozmowy po takiej podrozy. W Lublinie marzne na przystanku czekajac na autobus ktory nie przyjechal, a nastepny za pol godziny. W koncu jade z przesiadka - ale sie tu pozmienialo. 150 widze na Weglinie, potem mowie pani w prywatnym ze nie zdejme plecaka bo to tylko jeden przystanek, a w miedzyczasie zbudowali jeszcze jeden pomiedzy. No ale w koncu dojezdzam do domku :)