Plyniemy tak ponad 2 godziny. I jestesmy w Turcji. Kupujemy wize na granicy i jestesmy w Tascau - malej wioseczce. Wychodzimy na glowna droge a tam... pusto. Po pewnym czasie dopiero nadjezdza stara zdezelowana ciezarowka.
Zatrzymuje sie i wsiadamy do srodka. Niestety gosc jedzie baaaardzo zaladowany wiec jako ze droga jest przez gory (sliczna polecam nad brzegiem morza, z widokiem na Cypr, tuz nad samym morzem - przeslicznie) to pod gorke jedziemy 10km/h, w dol 30km/h, po plaskim (ktorego prawie nie ma) 60km/h. Po drodze zatrzymujemy sie w klimatycznych knajpkach dla tureckich kierowcow na herbatke. I w koncu w nocy wysiadamy jakies 40km za Alania. Idziemy ponad kilometr na dzika plaze i rozbijamy namiot :)
21.02.2008
Wstajemy rano - morze z jednej strony, gory z drugiej - alez suuuper :)