Jedziemy do Masady. To ogromna dawna forteca Heroda. Mozna na nia wjechac kolejka (jak na kasprowy) lub wejsc pieszo. Zostawiamy plecaki na dole i wchodzimy pieszo. Gorka jest bardzo stroma i wysoka (350m w pionie). Sam jej wierzcholek jest sciety i tworzy prawie plaska ogromna powierzchnie. Na jej szczycie jest mnostwo ruin - pozostalosci po palacach i cysternach (swietny system wodny jak na tamte czasy). Widoczek na Morze Martwe, gory i pustynie dookola jest cudny. Schodzimy w dol, bierzemy plecaki i stopujemy spowrotem.
Stop nas podwozi niedaleko - bo mniej niz 1km ale podwozi nas na prywatne lotnisko gdzie stoja wielblady - pierwszy raz widze wielbladziaki! Juppi!!! :) Potem lapiemy dalej stopa ale wlasciciel pola widzac nas zaprasza nas do siebie na herbate i proponuje ze jesli chcemy to mozemy tam spac. My jednak ruszmy dalej - lapiemy stopa do En Gedi (zabieraja nas Rosjanie i rozmawiamy po slowiansku :) ).