Dalej ruszam w kirunku gory Tabor - na kilka stopow docieram w okolice - a sympatyczna dwojka zawozi mnie na koniec wioski skad wjezdza sie na szczyt. Tam juz sa tylko busiki-taksowki na szczyt - ide 10metrow i jeden z busikow zatrzymuje sie i grupa Hiszpanow zaprasza mnie do srodka - jade na szczyt :) Mnostwo serpentyn. Na szczycie bardzo ladny kosciol i klasztor - i panoramka przesliczna - z jednej strony widac Nazaret na jednej z gor. Chce zejsc szlakiem w dol ale okazuje sie ze ten najbardziej przetarty szlak idzie... dookola klasztoru (obejscie zajmuje mi bardzo szybkim krokiem pol godziny. Nie mam zbyt duzo czasu jako ze umowilismy sie w Kadimie na kolacje - postanawiam wrocic w dol droga. Macham na taksowke ktor wraca pusta i... kierowca postanawia mnie wziac na stopa. Dalej pewien Arab zabiera mnie przez arabska wioske. I jestem juz na glownej drodze.