Potem wracamy juz do La Laguny - przez 40 minut probujemy zaparkowac - polega to na tym ze jedzie sie bardzo waskimi uliczkami gdzie po obu stronach stoja zaparkowane autka i trzeba czekac gdzie kiedy ktos wyjedzie - przypomina to zabawe w zajmowanie krzesel przez o 1 wiecej ilosc ludzi :) Ale sie udalo :)
Wieczor spedzamy z Jira i jej mezem Jeremim. Przygotowuja dla nas Tortille z warzywkami :) Rozmawiamy - jira jest artystka - m.in. maluje obrazy. Jeremi pracuje w obserwatorium - glownie bada zjawiska zwiazane ze sloncem.
Spimy sobie na karimatkach w salonie :)
19.01.2008
Wstajemy rano i jemy wspolne sniadanko. Mama uczy Jire i Jeremiego polskiego, a Jira mowi nam kilka slow po tajlandzku (bo jest orginalnie z Tajlandii). Zegnamy sie i ruszamy w dalsza droge.