17.01.2008
Wstajemy jeszcze po ciemku i idziemy na pierwszy autobus do Tagananny. Autobus jedzie prawie godzine przebijajac sie przez glowny grzbiet gor Anaga. Dojezdzamy o swicie. Wychodzimy za miejscowosc i idzemy porzez gory. Krajobraz jest sliczny - idziemy nad klifem ktory spada do oceanu. Wokol bajkowa roslinnosc - podobaja mi sie drzewa - kaktusy na ktore mozna sie wspinac (bo na pniach nie ma juz kolcow). Od czasu do czasu domy - do ktorych nie ma dojazdu ale jak sie dowiedzialam pozniej nikt w nich nie mieszka. Dochodzimy na latarni morskiej na samym wschodzie wyspy. Stamtad zawracamy i przez gore schodzimy do miejscowosci Chamorga - gdzie mamy autobus za 3 godziny. Postanawiamy isc i lapac stopa - w wiosce stalo jakies 10 aut ale po 10 minutach przejezdza jedno i zabiera nas - to dwojka Niemcow ktorzy nie mowia po angielsku wiec cwiczymy nasz skromny Niemiecki (Ich spreache klaine Deutsch :D ). Okazuje sie ze jada do La Laguny przez cala Anage wiec jedziemy z nimi gorami. W La Lagunie wsiadamy w autobus i docieramy do Santa Cruz. Tam spotykamy sie z Carlosem z Couchsurfingu, ktory zaprasza nas do siebie na obiad. Przygotowuje dla nas pyszne gotowane warzywka :) Carlos mieszka z corka i bardzo lubi zycie na wyspie. Wieczorkiem wracamy do La Laguny gdzie spotykamy sie z Sergiem - Sergio udostepnia nam swoj komputer i nagrywamy kolejne plytki DVD :)
Wieczor spedzamy z Johanesem u niego w domku - rozmawiajac i przygotowujac sie na jutro na przyjazd Magdy i Mamy.