14.01.2008
Spimy znow na balkonie :) Wstajemy raniutko i o 7:30 jestesmy przed hotelem. Tego dnia rodzice Bartka zaprosili nas na wycieczke jeepami na sasiednia wyspe La Gomere. Jedzie kawalkada jeepow i zbiera ludzi sprzed hoteli. Potem wjezdzamy na prom ktorym plyniemy ponad pol godziny. Kolysze niezle - trzeba pracowac nad utrzymaniem rownowagi chodzac po promie. No i jestesmy na Gomerze (byla chiba taka piosenka: Gdzie ta Gomera, parira, gdzie ta Gomera... :D) Wyspa to jedna wielka kupa gor - i to calkiem wysokich - ponad tysiac metrow (a wyspa ma srednice kolo 50km). Wszedzie jest duza roznica wysokosci wzglednych - gleeebokie doliny i strome gorki.
Zatrzymujemy sie co troszke na roznych punktach widokowych choc cala wyspa to jeden wielki punkt widokowy - jest slicznie - pogode mamy cudowna. Zdejmujemy dach jeepa i widzimy wszystko rowniez w gorze. Z La Gomery jest sliczny widok na Teneryfe i Pico del Teide - dzisiaj widac szczyt ladnie i bez chmurek :) Wyspa jest przepiekna i bardziej dzika od Teneryfy. I jest duzo znakowanych szlakow - kupujemy potem dokladna mape wyspy (30tke). Jedziemy do centrum Parku Narodowego i ogladamy muzeum i wyjatkowe gatunki tutejszych roslin. Na jednym z postojow nasz przewodnik rzuca kawalki bananow na rozgrzana skale aby... wywabic male jaszczurki uwielbiajace banany :) Ponoc na Gomerze zyje jedna jaszczurka ktora przecietnie 70cm dlugosci (max znaleziono 1,30m) W programie wycieczki jest obiad (w miejscu z widokiem na Teide). Podczas obiadu jest pokaz jezyka gwizdanego - ponoc dawniej uzywanego na La Gomerze - podobno dzieci maja to jako obowiazkowy jezyk do dzis w szkole. Potem jedziemy waskimi drogami, nad urwiskami - przez tunele wydrazone wysoko w gorach i konczymy wycieczke dojezdzajac do portu w San Sebastian. Plyniemy z powrotem na Teneryfe i jeepy odwoza nas do hoteli - wracamy na nasz balkon ;)