Geoblog.pl    bartekigosia    Podróże    Południowa Europa i nie tylko, autostopem i nie tylko :)    Największa jaskinia
Zwiń mapę
2007
19
gru

Największa jaskinia

 
Słowenia
Słowenia, Postojna
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4221 km
 
18.12.2007
Rano wstajemy, zalatwiamy jeszcze kilka miejskich spraw. Okazuje sie ze ekipka od fantazji raczej nas nie odwiedzi na swieta. Na dzis plan - Postojna :-) O zgrozo bilet tam kosztuje 18eur, moze sie uda wejsc na studencki za 14 z hakiem...
Stopa lapiemy od razu i po pol godzinie jestesmy w Postojnej. Temperatura gwaltownie spada, w postajnej jest juz minus piec stopni i lodowaty wiatr. Idziemy do Lidla na zakupy, a w miedzyczasie podjezdza po nas Barbara z dwoma przyjaciolkami. Idziemy do knajpki, potem do kolejnej, a potem zabieraja nas 10km od miasta do zamku Predjama. To zamek w skale (jest tak wkomponowany w skale jakby byl wybudowany w jaskini. Teraz jest slicznie podswietlony. Ekipka jest mocno palaca wiec kazda okazja jest dobra aby zapalic, a pod zamkiem mimo ogromnego zimna jest super miejsce. Potem wracamy do miasta, czekamy dosc dlugo na parkingu na kolejnych znajomych (brrr zamarzam w autku) i w koncu udajemy sie do kolejnej knajpki. Poznajemy Gaja - to gosc z Nowej Zelandii ktory byl tu rok i teraz po Swietach wraca do domu. W kanjpce rozmawiamy z Ursza - kolezanka Barbary o Skandynawii. Jest ona zafascynowana Finlandia i bardzo chce tam pojechac. Potem Ursza i Barbara odwoza nas do Barbary do domu, my idziemy spac a one wracaja na impreze. Zastanawiamy sie z bartkiem czy zostawac tu noc dluzej bo tak polowicznie sie odnajdujemy w tym imprezowym swiatku. Jednak w sumie czemu nie - warto inne swiaty poznawac :-) A skoro nastepny tydzien mamy spedzic pod namiotem to mozna jeszcze dzien dluzej tu zostac.
19.12.2007
Rano budzi nas Barbara, jemy sniadanko i Barbara z tata odwoza nas do Jaskini Postojnej.
Bilety do zamku kupujemy za te 14 euro choc wahalismy sie czy isc za taka cene - jednak wszyscy mowia ze jaskinia jest warta swojej ceny wiec sie zdecydowalismy. Jako ze jst zima to nie ma az tak wielu turystow. Sa wejscia do jaskini 3 razy dziennie. Zaraz za wejsciem czeka cos w rodzaju pociagu (taki rzad podwojnych krzeselek). Tym razem jest nas 9 osob (pociag prawie pusty). Ruszamy :-) Jeszcze nigdy nie jechalam pociagiem przez jaskinie - niesamowite wrazenie - jedzie sie waskim tunelikiem i nagle przejezdza sie przez pieknie oswietlone komnaty i komnatki z cudowna szata naciekowa. Pociag jedzie jakies 2 km. Wysiadamy w duzej komnacie. Tam sa tabliczki z jezykami. 5 osob idzie do 'Slovenski' a my i dwoch panow kolo 40tki idziemy do 'English'. Podchodzi do nas przewodnik i zaczynamy zwiedzanie. Ponoc mamt szczescie bo teraz jest nas 4 w grupie a w lecie jest po 100 osob. Z nami zwiedzaja Fin i miejscowy Sloveniec ktory go oprowadza. Najpierw zwiedzamy najwieksza komnate i najwyzszy punkt jaskini, potem idziemy przez most, jest slicznie. W sumie zwiedzanie trwa 1,5godziny. Ogladamy czlowiecze jaszczurki. Nazywaja sie tak bo ponoc maja taka sama skore jak czlowiek. Na koniec wracamy pociagiem i konczymy przy podziemnej rzece. Jaskinia bardzo fajna, ale nie wiem czy warta swojej ceny (musze poogladac troche slowackich jaskin aby porownac) :-) Potem wracamy do miasta i spotykamy sie znow z Barbara. Idziemy do niej do domu i jej tata przygotowuje pyszny obiadek - dla nas wegetarianski: zupka z warzyw i nalesniki z dzemem domowej roboty :-) Barbara pracuje na promie (Belgia - Anglia) przez 4 miesiace, po czym na 1,5 miesiaca wraca do domu. Teraz wlasnie trafilismy na czas gdy jest w Postojnej. Po obiadku idziemy do centrum i Barbara zabiera nas do miejscowej biblioteki gdzie jest internet za darmo :-)
Wieczorkiem spedzamy troszke czasu z Barbara i Ursa. POtem idziemy do klubu gdzie dziewczyny graja w szachy, my mamy jeszcze chwilke darmowego internetu - poznajemy czlowieka z tego klubu ktory spiewa nam... Misia Uszatka! Wieczorkiem my idziemy spac a dziewczyny leca jeszcze na jakas impreze.
20.12.2007
Opuszczamy Postojna. Zegnamy sie z Barbara i idziemy na wylotowke. Jest mroz i silny lodowaty wiatr - lzy leca nam z oczu. Postanawiamy przejsc sie do najblizszej wioski i tam lapac jako ze tam nie bedzie takiego wiatru. W wiosce po 20min lapiemy stopa na 10km. I tu zacyyna sie bicie rekordu. Stoimy jakies 2,5h, podjezdzamy 5km i stoimy jakies 2h. Ogolnie Przez 5h przejechalismy 15km - szybciej byloby pieszo... ale jak sie potem dowiadujemy Slowency sie z Chorwatami bardzo nie lubia i to ze stoimy jest w duzej mierze rezultatem tego. tyle dobrego ze po tych kolejnych 5km jestesmy juz za gorami i pogoda jest zupenie inna - nie ma sniegu i jest jakies 10 stopni na plusie. Mamy jeszcze inna przygode - zaczyna nam smierdziec gazem... w koncu dochodzimy do tego ze to nasz palnik ktory jest u Bartka w plecaku. No i rzeczywiscie - totalne wypakowanie plecaka i widac jeszcze wyciekajacy gaz. Najgorsze ze Bartek ma wszystkie ciuchy w mokrym gazie a koszulki sie miejscami odbarwily. Wszystko pachnie gazem - nawet batoniki ktore jemy (tylko pachna opakowania ale wrazenie jest niezle). No i w koncu podwoyi nas pan, ktory jak sie dowiaduje jak nam sie jedzie i ile jeszcze chcemy przejechac (a jest 1,5h do zachodu) zawozi nas na granice (a z Postojnej do granicy mielismy tylko 40km).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 16% świata (32 państwa)
Zasoby: 386 wpisów386 186 komentarzy186 4377 zdjęć4377 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
18.05.2010 - 03.10.2010
 
 
 
18.08.2009 - 23.12.2009