Po sniadanku idziemy do miasta i zaraz zabieramy sie z miescowymi, ktorzy chca zarobic jako busiarze do Milot. Chca wziac wiecej niz kursowy bus ale dajemy im mniej - nie umia sie z nami klocic - bo niby w jakim jezyku :-P Dalej lapiemy stopy - chyba ze 4 po kolei. Droga wiedzie przez gory. 200 km pokonujemy w jakies 8 godzin. kiedy mamy jeszcze 80 droga jest juz wysoko w gorach, jest snieg, wiatr, zimno - i droga totalnie pusta. W koncu widzimy kursowego busa. Chce za te 70 km po okolo 4 euro - jest nam tak zimno ze wsiadamy. okazuje sie ze to normalna cena, rowniez dla miejscowych, jako ze droga jest przez gory. W busie poznajemy albanczyka ktory przez lata pracowal w Anglii i we Wloszech. Okazuje sie ze tez jedzie do Kosova.