Potem idziemy na busa i jedziemy busem do Burrel. To jakies 2 godziny drogi na polnoc. Dojezdzamy po ciemku. W Burrel spotykamy sie z Jeannie z Couch Surfingu. Ona rowniez jest z Ameryki i jest tu z Peace Corps. Mieszka w dosc obskurnym bloku przy ulicy. Dom kiepskiej jakosci (lazienka z kibelkiem narciarzem - czyli dziura w podlodze). Jeannie przygotowala dla nas pyszne jedzonko. Zjadamy a potem rozmawiamy do nocy. Jeannie przygarnela malego albanskiego szczeniaczka (bala sie ze zamarznie na dworze) ktory wszedzie dookola pozostawia swoje odchody :-P tak wiec bylo wesolo.
29.11.2007
Nad ranem budzi mnie Bartek i mowi ze moje spodnie ktore zostawilam na podlodze sa... cale w wodzie. Zapalamy swiatlo i okazuje sie ze zalalo caly pokoj. Budzimy Jeannie ktora spi w sasiednim pokoju. Ona mowi ze to nic nadzwyczajnego i ze juz jej sie to kiedys zdarzylo. Mowi ze jej poprzednie mieszkanie bylo o wiele, wiele gorsze - ze musiala wchodzic przez okno bo drzwi sie psuly itp :-)
I okazuje sie ze sytuacja z kantoru - to ze podali nam sume o jedno zero mniejsza jest prawdziwa - oni maja nowe leki, a mowia w starych - choc denominacja byla juz wieki temu.