W Tiranie idziemy na glowny plac - jest tu pomnik, meczet i muzeum.
W Tiranie zaczepia nas dwoch Albanskich chlopakow mowiacych po angielsku - chca nam pomoc a nawet uszczesliwic na sile (tylko powiedzcie czego potrzebujecie a zaraz was tam zaprowadzimy). Idziemy sobie na pizze - pan niezbyt wie co to "onion" wiec wyjmujemy cebule z plecaka i prosimy Margerite z tym. Pan kroi pol cebuli w plasterki (dostajemy pycha pizze!) a reszte cebuli nam pakuje i oddaje :-)