Wysiadamy przy drodze nr 5 która odbija z autostrady. Znajdujemy przyjazne chaszczorki, rozbijamy namiocik i idziemy spać.
24.02.2007
Rano budzimy się i widzimy przed namiotem zielone gałęzie i fiołki - jaka różnica z naszą śnieżną Polską. Zjadamy śniadanko i ruszamy w drogę.
Pierwsze stopy za płoty choć tylko 10km. I tam długo nikt nie chce nas zabrać - ponoć Serbowie boją się cudzoziemców. Ale w końcu zatrzymuje się... traktor
i podwozi nas 5km. Potem jeszcze jeden stop na kilka kilometrów i znów w wietrze i zimnie czekamy z pół godziny. I powoli zaczynamy się zastanawiać czy
damy radę dojechać w takim tempie. I wtedy zatrzymuje się stop na 200km.