Tam na parkingu zjedliśmy sobie śniadanko i złapaliśmy osobówkę do Budapesztu. I w chwili kiedy się pakowaliśmy (na autostradzie)
przejechał obok nasz Bułgar. Nasz kierowca wywiózł nas na wylotówkę (wyprzedzając oczywiście Bułgara) i tam po 10 minutach nadjechała zielona Scania
i Bułgar znów zaprosił nas na pokład :) Dojechaliśmy z nim do Szeged i na granicę. Przeszliśmy granicę pieszo, ewentualnie umawiając się z Bułgarem
na stacji benzynowej za przejściem. No i jesteśmy w Serbii - pachnie już trochę innym światem - jak na Ukrainie troszkę. Słońce zachodzi i trudno nam się
zabrać dalej - ewentualnie 10km. Idziemy na stację i tam w końcu dwóch Turków chce nas zabrać do belgradu - lecz w tej samej chwili gdy przedwyjazdowo
zaprosili nas na kawę wjeżdża... Bułgar :) Ruszamy na południe.