Gosia:
W Te Anau spotykamy sie z Caroline z couchsurfingu. Podrozuje ona od ponad roku i zatrzymala sie w Te Anau aby troszke popracowac. Mieszka w swoim campervanie na campingu. Jest tu troche ludzi ktorzy zatrzymali sie tu na dluzej i z nimi spedzamy sobie wieczor sluchajac gitar i rozmawiajac z ludzmi. Jeden Urugwajczyk fantastycznie gra i spiewa i razem z nim spiewa po hiszpansku jeszcze jedna dziewczyna - po prostu mozna bez konca siedziec i sluchac.
Poznym wieczorem jedziemy kilka kilometrow i znajdujemy miejsce na nocleg. Jak zwykle Adeline w samochodzie a my pod namiotem.
Nie jest latwo w Nowej Zelandii znalezc miejsce pod namiot. Wszystko co prywatne jest ogrodzone, a co nie prywatne to gesty las, busz i nie ma gdzie wcisnac namiotu. Nowozelanczycy wyraznie chca robic pieniadze gdzie sie da na turystach wiec w bardzo wielu miejscach umieszczaja znaczki 'no camping' lub cennik i skrzynke-skarbonke na wplaty za rozbicie namiotu (od 12zl za osobe wzwyz). Ale jak na razie zawsze znajdujemy miejsce gdzie nie lamiemy zasad i nie placimy (choc sie czasem trzeba nachodzic) :)
Bartek:
We stop in Te Anau, fill up the car while meeting a polish guy with 2 children travelling around and go to the campsite to meet with one Couchsurfer. We spent a nice evening, listening to the live music (few people were playing the guitar), talking with others (there are many people staying there for longer time). About 11 we decide to leave and we find a nice spot fo a tent in the forest for free :)
15.02.2010
Gosia:
Zimna noc. Adeline niezle zmarzla, a nas grzaly nasze super puchowe spiwory dobre rowniez na ujemne temperatury. Jedziemy kilkanscie kilometrow dalej do Manapouri.
Bartek:
It was raining in the night, but we wake up in the morining and surprise, a blue sky and the sun :) Breakfest and we drive 10km to Manapouri