Od października 2008 do czerwca 2009 mieszkaliśmy w Krakowie i spełniliśmy jedno z naszych wielkich podróżniczych marzeń - tym razem bez codziennej zmiany miejsca. Podróżując przez poprzedni rok dużo korzystaliśmy z gościnności ludzi z organizacji Couchsurfing - to organizacja skupiająca podróżników i ludzi którzy goszczą podróżników u siebie w domach.
Poznaliśmy w ten sposób wiele cudownych osób. Byliśmy też kilkukrotnie w miejscach gdzie żyją tak szaleni ludzie (w tym najpozytywniejszym tego słowa znaczeniu) że goszczą po 10-20 osób każdej nocy. Pierwszą taką osobą była Nasta która gościła nas w Thessalonikach w Grecji - zasiedzieliśmy się u niej ze 2 tygodnie :) A potem byliśmy w Londynie - tam dwóch Nowozelandczyków i jedna Kanadyjka mieli istny couchsurfingowy dom - jak my bylismy było u nich kilkanaście osób. Gosia potem jeszcze była w Kopenhadze gdzie pewien szalony Duńczyk też gościł całą masę ludków (i prosił aby przywozili mu piasek z całego świata który wysypywał na podłogę w kuchni i się po nim chodziło. W międzyczasie Gosia gościla też kilka osób w Lublinie, ale że tam nie ma ani wielu podróżników ani też nie ma warunków na wielkie goszczenie to było to zupełnie coś innego. Goszczenie wielku osób z różnych miejsc na świecie naraz ma ten
urok że tworzy się wyjątkowa atmosfera której nie trzeba nakręcać - tworzą ją sami ludzie pełni niesamowitych historii i wyjątkowych przeżyć.
No i w końcu gdy Bartek wrócił na kolejny rok swoich studiów wynajął duże mieszkanie z przeznaczeniem właśnie do goszczenia ludzi. Od pierwszej nocy było prawie 10 osób. Gosia dołączyła niecałe 2 tyg później po powrocie z Norwegii. I tak każdego dnia było pomiędzy 5 a 15 podróżników. Czesto wieczorem ktoś gotował posiłek dla wszystkich, siadaliśmy i rozmawialiśmy do późna. Wielu ludzi poznało się własnie w naszym domku w Krakowie i dalej razem podróżowało. Byli u nas i muzycy - cudowne wieczorki przy świeczkach, lampkach kiedy słuchaliśmy sobie muzyki z różnych stron.
Przyjmowaliśmy wszystkich - raz para Łotwinów bez komórki zadzwoniła o 3ciej w nocy do nas do domu mówiąc że własnie dojechali na stopa, od znajomego wiedzą że tu goszczą i czy możemy ich przenocować. Wielu ludzi podróżowało przez dłuższy czas - w pierwszym miesiącu gościliśmy ponad 70 osób z czego ponad 20 było z Australii.
A Australijczycy zwykle jako że mają daleko to podróżują na dłużej. Gościliśmy też dwóch brazylijskich braci którzy już 3 lata są w podróży dookoła świata.
Ludzie często mimo że pisali że chcą przyjechać na 2-3 dni zostawali z tydzień jako że czuli się jak w domu. Dostawali klucze, mieli internet, pranie, wszystko w kuchni do dyspozycji - i super atmosferke - czyli to czego głównie w dłuższej podróży co trochę potrzeba. Były specjalne miejsca wymiany jedzenia, rzeczy i książek w domku (czyli jeśli czegoś nie potrzebujesz to tu zostaw / możesz wziąć z tego co tylko chcesz). I tak przez pierwsze 5 miesięcy było codzień wiele wiele osób. Potem zaczęśliśmy gościć inaczej - rzadziej, pojedyncze osoby - tak aby mieć też trochę czasu dla siebie, a jeśli kogoś już gościmy to aby mieć cały czas dla niego i móc się lepiej poznać.
Przez cały rok ugościliśmy około 300 osób z całego świata.
Warto też powiedzieć o couchsurfingowym krakowskim świecie gdyż przez tą organizację spotkaliśmy wiele niesamowitych osób właśnie z Krakowa, mieliśmy
cotygodniowe spotkania i wiele innych spontanicznych, pokazy slajdów z wypraw, wycieczki pod Kraków i w górki. Właściwie to dzięki tym osobom Kraków stał się
naszym drugim domem i nawet mieszkając gdzie indziej będziemy tam wracać :)