Zaraz lapiemy stopa do Cetinje. Sympatyczny mlody czlowiek zawozi nas tam i w dodatku obwozi nas po najwiekszych zabytkach (to miasto to dawna stolica Czarnogory, z czasow Krolestwa). Ogladamy budynki ktore 100 lat temu byly ambasadami (najwieksza byla rosyjska), monastyr, siedzibe rzadu, muzea. Potem nasz znajomy daje nam numer telefonu i mowi ze jak bedziemy w okolicy i bedzie mogl nam cos jeszcze pokazac to abysmy sie odezwali. Lapiemy kolejnego stopa. To ciezarowka zasuwajaca od 10-50km/h. Kierowca po drodze spiewa sobie piosenki (brzmi to tak jak tradycyjne utworki z tego terenu). Serpentynami zjezdzamy do Budvy - widzimy z goru morze - a nad morzem przepiekny kolorowy zachod slonca. Wokol wyspy, polwyspy - przy drodze wodospady, w ktorych odbijaja sie kolory zachodzacego slonca. Przy tych widokach wcale nie przeszkadza mi predkosc ciezarowki :-)
W Budvie idziemy na pizze, a potem wychodzimy na wylotowke. Jest juz ciemno, ale czekamy tylko ze 30min. Zabiera nas chlopak, ktory jak sie okazuje przez 10 lat handlowal narkotykami, potem 2 lata siedzial w wiezieniu, a teraz jedzie do dziewczyny do Kotoru. Wysadza nas przy starym miescie - bo mowi ze tam jest kafejka internetowa. Stare miasto wyglada przeslicznie - podswietlone wieloma swiatlami - juz tu bylismy ale teraz widzimy to noca. Znajdujemy kafejko-biblioteke - 2 eur za 1h.