Wracamy do Nasty. W autobusie nr 3 zagaduje do nas pewien czlowiek (wygladamy na turystow, mamy duze plecaki) i po chwili okazuje sie ze on tez nocuje u Nasty - coz za spotkanie w 2milionowym miescie :-) Nazywa sie on Jardan i jest z USA. W mieszkaniu Nasty spotykamy rowniez Sortisa z Aten, przyszedl odwiedzic Naste i idzie do innych znajomych w Salonikach. Tego wieczorku moja siostra Magda rusza stopem z Lublina (przyjezdza po maskotke - swinke). Czekamy na nia i na Shaia z Izraela.
17.11.2007
Tego dnia postanawiamy poznac okoliczne plaze. Jordan wybiera sie z nami. Z przesiadka docieramy do miejscowosci Perea, ktora wlasciwie jest juz czescia Salonik. Plaza...hmmm... brudna, mala, wszystko dookola pozamykane - wyglada dosc przygnebiajaco. Zbieramy muszelki - sa we wszystkich kolorach :-) Spacerujemy troche po Perei, Jordan pokazuje nam fotki ze swojej podrozy (wedruje od Polski, oststnio yl na Balkanach i lada dzien wraca z Bulgarii do siebie). Potem wracamy, robimy zakupy (bo tu w niedziele wszystkie spozywczaki sa zamkniete) i wracamy do Nasty.
Przyjezdza dzis Lukas - jest ze Szwajcarii i idzie na piechote (okazjonalnie podjezdza stopem) do Izraela. W wiekszosci wedruje asfaltami - autostradami itp - czesciowo tez po Alpach, Dolomitach i przez chorwackie gory.
Wieczorkiem przyjezdzaja tez 2 osoby z Lotwy. Przybyli z Balkanow i w planach maja Turcje, a dalej Indie lub Chiny.
Siedzimy do poznej nocy i rozmawiamy. Noca moja siostra przemieza stopem Rumunie.
18.11.2007
Rano dojezdza jeszcze jedna osoba - Max z Francji. Max wedruje do Indii. Jest swietny w sztuczkach cyrkowych - potrafi chodzic z kula na glowie lub zonglowac 8ma pilkami :-)
My zas wybieramy sie do kafejki internetowej.
Czekamy na Magde. O 13tej jest juz za promem w Bulgarii.
Wieczorem wielka akcja - wyprawa po Magde. Okazuje sie ze ma stopa do Sindos - 10km od Salonik. Dojezdza tam po 23ciej. My w tym czasie jedziemy do centrum i dalej do tego Sindos (Sindos to jednoczesnie takie osiedle domow i ogromny obszar przemyslowy). Mamy sie spotkac pod Lidlem ale kierowca autobusu zawozi nas pod innego lidla. W koncu o polnocy mamy ostatni autobus powrotny z tej dziury - wiec wychodzimy z zalozenia ze Magdzie samej bedzie latwiej dotrzec stopem do centrum Salonik niz naszej trojce. Po za tym nie wiemy gdzie ona jest (to Sindos jest zakrecone, jest ciemno, wszedzie przemyslowe tereny, nie mamy planu tej strefy). No i co sie okazuje - Magda dojezdza stopem do centrum szybciej niz my wrocilismy autobusem. Spotykamy sie na dworcu i jedziemy do Nasty. No i Magda spotyka sie z prosiaczkiem :-) W koncu idziemy spac kolo 3ciej. W nocy dojezdzaja kolejne osoby z Francji - jest nas 10 gosci tej nocy :-)
19.11.2007
Od rana zimno i pada. Ruszamy we trojke do miasta - zwiedzanie jest szybkie z powodu pogody, wiatru, temperatury itp. Wieczorkiem idziemy do squatu - tym razem udaje nam sie obejrzec jeszcze dach budynku gdzie jest... basen :-) o tej porze roku bez wody ;-) Wieczorkiem zakupy i internet.
20.11.2007
Rano ruszamy nad morze - tym razem dalej niz bylismy poprzednio. Magda nawet kapie sie w morzu :-) Po poludniu wracamy do Nasty. Na wieczor mamy jechac do Verii - to miasto 60km od Salonik. Jedziemy tam do Elisavet - a wlasciwie jedziemy z nia bo na popoludnie przyjezdza ona do Salonik. Okazuje sie ze w miedzy czasie do Salonik przybywa Shai z Izraela - mijamy sie o godzine (on przychodzi godzine po naszym wyjezdzie). My jedziemy do centrum - tam znajduje nas Elizavet (ze swinka latwo nas znalezc). Jedziemy do Verii.